O sakramencie pokuty w średniowieczu

Krzysztof Optołowicz  

O sakramencie pokuty w średniowieczu
(ze szczególnym uwzględnieniem ówczesnej diecezji włocławskiej).

Do przystąpienia do sakramentu pokuty, czyli spowiedzi św., zobowiązany był raz do roku, według postanowienia Soboru Laterańskiego IV (1215), każdy chrześcijanin-katolik, który osiągnął tzw. wiek sprawny (prawdopodobnie około 12 roku życia). Na owym soborze powszechnym nakaz ten umieszczono w jednym kanonie z obowiązkiem Komunii św. wielkanocnej. Oznaczało to w praktyce realizację tej powinności w Wielkim Poście, na krótko przed przyjęciem Chrystusa Eucharystycznego. Każdy wierny zobowiązany był odbyć ową obowiązkową spowiedź we własnym kościele parafialnym, u plebana (proboszcza) lub jego wikariusza. Był to tzw. przymus parafialny, którego celem było wykrywanie osób nie korzystających z tego sakramentu. Jednak w miastach, szczególnie większych, gdzie ludzie byli bardziej anonimowi, było to chyba praktycznie niemożliwe.
Istniały jednak od tej zasady wyjątki. I tak na terenie diecezji kujawsko-pomorskiej (czyli dzisiejszej włocławskiej, obejmującej wówczas swoim zasięgiem całe Kujawy, a także Pomorze Wschodnie, aż po Gdańsk i Lębork), spotykamy się z nim w Koronowie, gdzie jeden z kapłanów z tamtejszego klasztoru cysterskiego miał spowiadać mieszkańców miasta i parafii koronowskiej. Dała ta to przyzwolenie cysterska kapituła generalna, na wniosek opata koronowskiego w 1440 r. Powodem tej sytuacji była prawdopodobnie przedłużająca się budowa tamtejszego kościoła farnego, bowiem owa zgoda obowiązywała tylko do chwili dokonania jego konsekracji. 
Za najlepszych spowiedników uchodzili jednak w opinii wiernych kapłani z zakonów żebrzących (dominikanów, franciszkanów, augustianów, karmelitów, bernardynów). Zwrócili oni uwagę na indywidualne traktowanie penitenta (w zależności od wieku, stanu społecznego, itp.). Przyciągali przez to rzesze wiernych, odciągając jednocześnie od kościoła parafialnego. Było to przyczyną częstych nieporozumień pomiędzy klasztorami a parafiami. Sytuację tę starało się uporządkować prawo kanoniczne. Mocą dekretu papieża Klemensa V ogłoszonego na Soborze w Vienne (1311-1312), zakonnicy żebrzący mieli prawo spowiadać tylko swoich domowników i podopiecznych, a także pomagać plebanowi na jego prośbę w sprawowaniu tego sakramentu.
Pomimo tego dochodziło do nadużyć. Z typowym możemy się spotkać na terenie diecezji włocławskiej. Mianowicie w 1496 r. Jan, pleban parafii Brodnia na Kujawach oskarżył wobec przebywającego wówczas w pobliskich Chełmcach biskupa Krzesława z Kurozwęk swego parafianina, szlachcica ze Stanomina, Stanisława Czarnego, że w ogóle nie przystępuje do sakramentów. Oskarżony zeznał, że spowiada się w klasztorze bernardynów w Bydgoszczy. Jednak biskup pouczył  Stanisława, że poza parafią może przystępować do sakramentów tylko za zgodą własnego plebana, a raz do roku, przed Wielkanocą, ma obowiązek odbyć spowiedź we własnym kościele parafialnym. Mamy również informację o tym, że bezprawnie „wyręczali” plebanów i ich wikariuszy w słuchaniu dorocznej spowiedzi wiernych franciszkanie z Inowrocławia, Nieszawy i Radziejowa.
Jeżeli chodzi o Polskę, postanowienia tego soboru upowszechniał jego uczestnik – arcybiskup gnieźnieński Henryk Kietlicz (na synodach metropolitarnych z 1216 i 1217 r.). Zarządzenia soborowe powtórzyły również m.in. statuty legata papieskiego Filipa (1279) i biskupa krakowskiego Nankera z 1320 r.
Jednak ludzie średniowieczni stosunkowo rzadko spowiadali się. Poza wspomnianą spowiedzią doroczną czynili to w chorobie, podczas ważnych wydarzeń w ich życiu (małżeństwo, pasowanie na rycerza, itd.), w związku z odpustami (jako nieodzownym warunkiem ich uzyskania) czy w niebezpieczeństwie utraty życia. Rzecz charakterystyczna, spowiedzi przeważnie nie towarzyszyło wtedy przyjęcie Komunii św., którą przyjmowano raz z reguły raz do roku, prawdopodobnie w Wielki Czwartek.  
Istniały jednak takie kategorie grzechów, których rozgrzeszenie było zastrzeżone biskupowi i uprawnionym do tego kapłanom (penitencjarzom). Były to tzw. rezerwaty. Biskup włocławski Jakub z Sienna powołał w 1466 r. w ramach katedralnego kolegium wikariuszy czterech penitencjarzy katedralnych. Jeden z nich był głównym spowiednikiem-penitencjarzem. Zwolniono go od śpiewania jutrzni, kiedy to miał spowiadać. Pozostali z nich nie musieli uczestniczyć w tej części Liturgii Godzin w Adwencie i Wielkim Poście, kiedy to przychodziło więcej penitentów. Przed powstaniem tej korporacji funkcjonował w katedrze włocławskiej jeden penitencjarz.
Spowiadać mogli z reguły, głównie swoich podopiecznych, także kapelani poszczególnych szpitali (przytułków). Sądzić można, że sytuacja taka miała miejsce również w Brześciu, w tutejszym szpitalu Św. Ducha, prowadzonym przez zakon rycerski krzyżowców z czerwoną gwiazdą. W Strzelnie kapelan tamtejszego szpitala Św. Ducha miał spowiadać w każdy czwartek w tamtejszym kościele klasztornym (a zarazem parafialnym) norbertanek. Zaś w kaplicy szpitalnej mógł to czynić jedynie za zgodą prepozyta (przełożonego) klasztornego. Podopiecznych swoich spowiadał natomiast Wojciech – prepozyt szpitala Św. Ducha w Kowalu, który pełnił tę funkcję po 1497 r.